Artykuł Bałtyk z długim czasem naświetlania pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Zdjęcia zostały wykonane z wykorzystaniem filtra szarego HOYA PRO ND 1000. Dzięki czemu czasy naświetlania wynosiły od 1 do 15 sekund.
Artykuł Bałtyk z długim czasem naświetlania pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Strumień i wodospad pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>
Zdjęcia pochodzą ze Szklarskiej Poręby i zostały wykonane nad rzeką “Kamienna” oraz przy wodospadzie “Kamieńczyk”. Zdjęcia zostały wykonane z wykorzystaniem filtra szarego HOYA PRO ND 1000.
Artykuł Strumień i wodospad pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Bałtyk pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Miniatura Warszawy pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Zdjęcia zostały wykonane z użyciem obiektywu Samyang T-S 24 mm f/3.5 ED AS UMC wykorzystując opcję Tilt.
Artykuł Miniatura Warszawy pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Warszawa z PKiN pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Zdjęcia zostały wykonane z użyciem obiektywu Samyang T-S 24 mm f/3.5 ED AS UMC
Artykuł Warszawa z PKiN pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Strumień z długim czasem naświetlania pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Wszystkie zdjęcia zostały wykonane w “Dolinie za Bramką” między 6, a 7 rano – gdy Słońce było już wystarczająco wysoko aby częściowo doświetlić to miejsce.
Czas ekspozycji wynosił od 2,5 do 30 sekund.
Aby nie prześwietlić zdjęć używałem filtra szarego HOYA PRO ND 1000. Filtr taki redukuje ilość światła, która dociera do matrycy – dzięki czemu zwiększamy czas ekspozycji, nie powodując przy okazji przebarwień na zdjęciach (przynajmniej takich jeszcze nie zauważyłem).
W dobry filtr trzeba zainwestować – tanie filtry za kilkadziesiąt złotych bardzo często dają fioletowe przebarwienia na zdjęciach w szczególności na białych fragmentach kadru.
Zastosowany filtr ND1000 powoduje wydłużenie czasu ekspozycji aż o 1024 razy. W praktyce jak światłomierz aparatu poda, że przy danych ustawieniach przysłony i czułości czas prawidłowo naświetlonego zdjęcia powinien wynieść 1/10 sekundy, to po założeniu filtra na obiektyw będziemy musieli ten czas wydłużyć aż do 1 minuty 42 sekund przy zachowaniu pozostałych parametrów na tym samym poziomie. Niezbędne do pstrykania zdjęć z takimi filtrami jest przełączenie aparatu w tryb Manualny i postawienie go na statywie lub innym stabilnym podłożu.
Dodatkowo ułatwiające pstrykanie jest podpięcie wężyka spustowego, co zabezpiecza przed przypadkowym poruszeniem aparatu podczas wyzwalania migawki. W przypadku braku takiego wężyka zawsze można ustawić 2 lub 10 sekundową (w zależności od aparatu) zwłokę wyzwolenia migawki tzw. samowyzwalacz.
Na koniec polecam i zachęcam do robienia zdjęć nie w jpg-ach tylko w RAW-ach (jeśli tylko na to aparat pozwala).
Taka forma zapisu daje później dużo większe możliwości na wydobywanie detali z cieni i ze świateł, czego nie uzyskamy z jpg-ów.
Do tego celu należy wykorzystać jakąkolwiek ciemnię cyfrową czy płatną czy też bezpłatną, wybór jest całkiem spory, a ze zdjęć można wyciągnąć dużo więcej niż to, co potrafi obrobić procesor aparatu zapisując zrobione zdjęcie do jpg-a.
Artykuł Strumień z długim czasem naświetlania pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Jezioro Kierwik z burzową aurą pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Potężne i dość majestatyczne burzowe chmury nad cichym i spokojnym mazurskim jeziorem Kierwik.
Postraszyło, pogrzmiało i poszło bokiem…
Artykuł Jezioro Kierwik z burzową aurą pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Kaczka i Łabędź pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Zdjęcia wykonane pewnego burzowego dnia nad jeziorem Nidzkim.
Artykuł Kaczka i Łabędź pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Konik, który Ludzi poznaje i odwrotnie pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Pewnego Dnia przechodziliśmy łąką niedaleko wejścia do Doliny Za Bramką w Zakopanem.
Był tam Wspaniały Konik, z którym się spotkaliśmy i którym się zachwyciliśmy.
I któremu współczuliśmy. Zaczepiało go sporo Much, które go drażniły i aż się cisnęło na usta, co zrobić, by mu pomóc. Życzyliśmy mu tego bardzo.
Mamy nadzieję, że te Muszyska już nie będą mu dokuczały i że jest Zdrów.
Dzięki pierwszemu spotkaniu powstały poniższe zdjęcia.
Następnego dnia też tamtędy przechodziliśmy i Konik podszedł do nas z drugiego końca zagrody jak nas tylko wywąchał lub zobaczył lub usłyszał. Chciał podejść. Ludzie przechodzący wcześniej Go wołali – jednak bez reakcji z Jego strony. Konik podszedł do Nas.
Dzięki temu przywitaliśmy się znów i powstał filmik umieszczony na górze.
PS*: Dobrze jak Istoty byłyby*/będą* Wolne.
*niepotrzebne skreślić
Artykuł Konik, który Ludzi poznaje i odwrotnie pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Giewont pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Ci, którzy byli – wiedzą i mają swoje zdanie, a Ci którzy się wybierają – może skorzystają.
Kilka subiektywnych wskazówek związanych z wejściem na Giewont. Ja wchodziłem na Giewont od strony “Doliny Małej Łąki”, a schodziłem w stronę “Doliny Strążyskiej”, co potem okazało się nietrafną decyzją
Zanim wejdzie się na Wielką Polanę Małołącką w Dolinie Małej Łąki trzeba około godziny wchodzić żółtym szlakiem poprzez las po drodze wysypanej drobnym kamieniem. Droga jest zmienna, m.in.: najpierw ma mniejsze pochylenie, a potem staje się coraz bardziej stroma.
Po dotarciu do polany już do samego Giewontu mogłem podziwiać piękne widoki (czego nie zobaczymy wchodząc po “niekończących się” schodach w lesie z “Doliny Strążyskiej”, w której idzie się w ten sposób około 2/3 trasy).
Polana jest dość krótka i jest idealnym miejscem do odpoczynku po godzinnej wspinaczce i po równym prawie płaskim terenie jest do przejścia w około 15 minut.
Wchodząc w górę prawie przez cały czas widzimy góry i oddalającą się polanę, a droga wiedzie poprzez kamienny szlak.
Po kolejnej około godzinie już byłem na Przełęczy pod Kopą Kondracką – czyli jakieś 700 metrów wyżej :).
Po ostatnich około 30 minutach podejścia po skałach, trzymając się chwilami łańcuchów i po wykutych schodkach w skale dotarłem na szczyt.
Wejść na szczyt Giewontu było mi łatwiej niż zejść (na szczyt wchodzi się i schodzi innymi drogami).
Przy zejściu jest kilka dużych stopni i zamontowane łańcuchy są bardzo pomocne
W drodze powrotnej na przełęczy wybrałem szlak czerwony prowadzący w stronę Doliny Strążyskiej. Nie wiedziałem jak to zejście/wejście wygląda.
Po około 30 minutach schodzenia się dowiedziałem…
Zanim dotarłem do lasu szlak prowadził bardzo widowiskowym zboczem.
Po dotarciu do lasu zaczęły się schody z kamieni i tak przez kolejną chyba godzinę schodek po schodku, z coraz większym bólem kolan schodziłem w dół. Jakby nie zmęczenie i jakbym wiedział – zawróciłbym i poszedłbym szlakiem, którym wszedłem.
W połowie drogi strumień wylewał się na schody i przez pewien czas schodziłem po mokrych kamiennych schodach pokrytych śliskim błotem. Do tego wszystkiego w lesie było bardzo duszno i jak to często w lesie – bezwietrznie.
Informacja dla wchodzących na Giewont w szczycie sezonu:
Wchodziłem na Giewont w pierwszym tygodniu sierpnia.
Z domu wyszedłem o 5:00, ale z powodu małego błędu rozpocząłem wchodzenie około 5:40, dzięki czemu na szczycie byłem przed 8.
Na szczycie były 4 osoby.
Jeżeli ktoś chciałby wchodzić o godzinie 10 – może się okazać, że przed samym szczytem zastanie kolejkę i aby wejść na szczyt trzeba by odstać w niej 2 godziny.
Na Giewoncie zmieści się ok. 20 osób. Jak ktoś zejdzie – wchodzi ktoś kolejny. Dodatkowo, o godzinie 10 może być już gorąco w ciepłe dni, co raczej nie będzie pomagać.
W dniu mojej wyprawy był lekko pochmurny dzień, temperatura także była dla mnie komfortowa – około 21 stopni.
W tym samym czasie w Polsce panowały 38 stopniowe upały
Pod spodem krótki film z mojej wyprawy.
Artykuł Giewont pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Wilczy Szaniec pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Kwatera główna Adolfa Hitlera z lat 1941-1944.
Dokładniej: ruiny, jakie po niej zostały.
Miejsce naznaczone niestety zarówno ludzką głupotą, niewiedzą, niezrozumieniem, jak i związaną z nimi (i z nich bezpośrednio wynikającą) smutną częścią historii.
Budowle różne. Niektóre bardzo wielkie.
Grube, zbrojone betonowe ściany (grubość nawet koło metra) zabezpieczające przed bombardowaniem. Własna infrastruktura (piekarnia, spożywka, itd…)
Wszystko po to, by w osłonie lasu czynić zło…
Intencje są ważne. Tu dobrych – zabrakło…
Wybierając się na zwiedzanie Wilczego Szańca należy zakupić przy wejściu mapę.
Poruszanie się bez mapy jest o tyle bez sensu, że przy budowlach umieszczono jedynie numery budowli, ale bez legendy, na podstawie której można by się dowiedzieć czym one były przed zniszczeniem.
Galeria poniżej.
Artykuł Wilczy Szaniec pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Polana pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>O zachodzie Słońca polana w części pogrążyła się w półmroku. Druga połowa miała ciągle słoneczne oblicze.
Ciekawostką na łące były norki otoczone pajęczyną w kształcie leja. W pewnym momencie na pajęczynę wskoczył konik polny, który błyskawicznie został zaatakowany przez pająka. Pająk wyskoczył z norki ugryzł konika i pobiegł do swojej norki, odczekał i ponowił atak. Za trzecim razem zabrał zdobycz do swojego norkowego domku.
Artykuł Polana pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Bagno w zieleni pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>W sąsiedztwie Wilczego Szańca na drodze między Kętrzynem, a Parczem (lokalizacja na mapie) zastaliśmy zieleniejące bagno z uschniętymi drzewami…
Widok był bajkowy.
Galeria poniżej.
Artykuł Bagno w zieleni pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Bocian pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>…Kogut poprosił Bociana o zastępstwo.
Bocian zgodził się…
(galerię powyżej można przewijać).
Artykuł Bocian pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Letni Spotting na Lotnisku Chopina – czyli zdjęcia z lotniska pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>“Letni Spotting na Lotnisku Chopina” został zorganizowany przez Lotnisko Chopina w Warszawie.
25 lipca 2015 roku spotkaliśmy się o 18 przed umówionym miejscem. Na przywitanie Wszechświat miał dla nas niespodziankę w postaci wielkiego deszczu i potężnej burzy.
Niektórzy żartowali, że wielkie pioruny widoczne z kierunku centrum Warszawy mają związek z odbywającym się także tego dnia na Stadionie Narodowym w Warszawie koncertem AC/DC.
Na szczęście burza i deszcz odpuściły, co dało szansę na porobienie zdjęć. Ciągle nagrzana Przestrzeń po 30 stopniowym upale jaki wystąpił wcześniej tego dnia dała możliwość szybkiego wysuszenia Siebie i przemokniętych ubrań.
Po odprawie weszliśmy na płytę lotniska.
Warunki:
– chmury
– zachodzące Słońce (nadciągający zmierzch)
– wysoka wilgotność
– mokra nawierzchnia
Mieliśmy zarezerwowane dwie godziny: 19 – 21. Pierwszą godzinę spędziliśmy przy pasie startowym w okolicy odrywania samolotu od pasa startowego oraz lądowania.
Woda zalegająca na nawierzchni dała wizualne efekty przy lądowaniach i startach samolotów. Rewersy rozpylały wodę.
Drugą godzinę spędziliśmy na płycie postojowej pomiędzy dwiema drogami kołowania. Blisko budynku terminala.
Samoloty to latające zbiorniki z paliwem.
Samolot może spalać ok. 900 litrów na 100 km (Airbus 340 SASu).
Ogromne z nich kopciuchy…
Jednym ze startujących samolotów był wojskowy samolot CASA C 130 Herkules.
Oby Ludzkość doszła do etapu, że samoloty wojskowe będą używane tylko do mądrych, dobrych celów….
Na płycie lotniska pojawił się także wóz strażacki: “Pantera”
Podzieliliśmy się zdjęciami i taki był cel tego wpisu.
Pozdrawiamy.
Ewa i Piotr
Artykuł Letni Spotting na Lotnisku Chopina – czyli zdjęcia z lotniska pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Wycieczka w Tatry pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Góry ze swoją Przestrzenią pełną zapachów, dźwięków, widoków, odczuć, potęgi i majestatu dających się poczuć obok dziecinnej radości – okazały się być miejscem mocno energetycznym.
Dziwne wibracje można było wyczuć w całej okolicy. “Dolina za Bramą” okazała się być wyjątkowym miejscem Mocy, pełnym możliwości m.in. zakrzywiania czasoprzestrzeni i możliwości nagłego przenoszenia się w inne miejsca Tatr.
Zaobserwowaliśmy, że duże dawki energii pod różną postacią są wtłaczane w nią każdego dnia….
Jak się wejdzie w tę piękną dolinę – wszystko przestaje być takie, jak wcześniej….
Pierwsze symptomy “dziwności” zaobserwowaliśmy pod postacią zjawiska zastygania i ciągnięcia się wody w strumieniach.
Zjawisku zastygania wody towarzyszyły pojawiające się górskie zjawy.
Otaczające skały szczelnie izolowały to miejsce z każdej strony.
Idąc ciągle pod prąd płynącego strumienia, nie bacząc na niebezpieczeństwa i przyczajone niedźwiedzie gdzieś między skałami…
… dotarliśmy do miejsca skąd nie było już żadnego wyjścia.
Pozostał tylko jeden sposób na opuszczenie tej enigmatycznej doliny. Teleportacja.
Skorzystaliśmy z niej bez wahania, ale z powodu braku wystarczającej ilości energii, po lekkim błądzeniu pomiędzy czasem i przestrzenią ….
… udało nam się odzyskać postać materialną i pojawiliśmy się w ciemnej jaskini, poprzez którą zostaliśmy wprowadzeni do „Doliny Kościeliskiej”.
W Dolinie Kościeliskiej również występowały dziwne zjawiska związane między innymi z płynącym strumieniem. Strumień w jednym momencie wyglądał bardzo niepozornie – wręcz zachęcał do skorzystania z jego nieskazitelnej czystości,
… by chwilę później zamienić się w nieznaną nam substancję.
W niektórych miejscach z mętnej głębiny wynurzały się dziwne stwory,
…które przypominały gady noszące na plecach plecaki w stylizacji zbliżonej do kształtu żaby.
Dziwne zjawiska mogły mieć coś wspólnego z zachodzącymi w okolicy potężnymi reakcjami rozszczepień atomowych, które przy okazji spowodowały charakterystyczną dewastację krajobrazu ….
W okolicy występowało także zakrzywienie praw fizyki związanych m.in. z grawitacją. Deformacja przestrzeni powodowała konieczność wspinania się po pionowych ścianach w otoczeniu radioaktywnych, pełnych skłębionej grozy obłoków (co – jak widać – niektórym Ludziom nie sprawiało większych problemów).
Szliśmy dalej przed siebie. Zaobserwowaliśmy, że strumienie nadal wypełniała dziwna substancja.
Substancja była pienista i pachniała świeżością, ale nie daliśmy się zwieść jej kuszącemu urokowi. Oddalaliśmy się spokojnie od STREFY OREZ, którą nazwaliśmy tak poprzez podobieństwo do innych doświadczeń znanych z Ludzkiej historii (uwaga! nazwa dla bezpieczeństwa zaszyfrowana) i dziwna substancja coraz bardziej przypominała wodę.
Po przekroczeniu tajemniczego mostu pojawiła się pustka. Nie było już wody, zniknęła Dolina. Nawet most po którym przeszliśmy pogrążył się w nicości, by chwilę później zniknąć.
Nagle pojawiła się Przestrzeń pełna śniegu, wypełniona siłą skał, wiatru i słońca …..
Jakiś szczyt. Nie był to najwyższy szczyt w okolicy, lecz był wystarczająco wysoki żebyśmy się mogli rozejrzeć się po okolicy. Po piorunochronie zamontowanym prawdopodobnie w celu pozyskiwania czystej i darmowej energii (inny cel nie przychodzi nam do głowy) na szczycie najwyższej góry w Tatrach Zachodnich – rozpoznaliśmy Giewont.
Po rozpoznaniu Giewontu i dzięki użyciu skomplikowanych przyrządów i zaawansowanych metod dedukcyjnych zlokalizowaliśmy naszą pozycję. Staliśmy na szczycie Kasprowego Wierchu.
Widok żywych Istot na tym malowniczym przestrzenią szczycie dał nam nadzieję, że wszystko wraca do “normalności”.
Po chwili podziwiania widoków jakie oddaje nam Kasprowy znaleźliśmy zasypane przez śnieg budowle i niepozorny dzwon.
Uderzenie w dzwon rozległo się echem po okolicy (na szczęście bez skutków lawinowych) i znów spowodowało nagłe przeniesienie nas na całkowicie inny szczyt,…
……z którego mogliśmy obserwować Kasprowy Wierch z nowej perspektywy.
Kolejne wyczerpujące metody dedukcji spowodowały duże zużycie energii w naszych systemach operacyjnych i lekkie osłabienie, jednak skończyły się sukcesem. Ustaliliśmy, że jesteśmy na Gubałówce.
Gubałówka okazała się idealnym miejscem obserwacyjnym na wypadek, gdyby Śpiący Rycerz się obudził i był gotów wpaść w szał z powodu piorunochronu w kształcie krzyża znajdującego się na jego wargowąsie.
Po dłuższej obserwacji zauważyliśmy, że Gubałówka ma jeszcze więcej plusów. Można z niej spokojnie i całkowicie za darmo oglądać puchar świata w skokach narciarskich, który odbywa się na Wielkiej Krokwi. Zauważyliśmy na skoczni interesujące zdarzenia. Niestety prawdopodobnie z powodu wcześniejszego napromieniowania i przebywania w bliskim kontakcie z niewyjaśnionymi zjawiskami – sprzęt do fotografii nie zarejestrował niczego poza “łysą skocznią”. Widać magia jeszcze nie ustąpiła…
Minęliśmy stertę bali, która niespodziewanie wśród trzasków i błysków zamieniła się w… drewniany dom.
Podziwialiśmy też skomplikowane polskie pojazdy górskie opatrzone kosmiczną liczbą 2812, dzięki którym każdy szczyt i każda dolina stają się łatwe do zdobycia.
Niepewni naszej sytuacji i kolejnych zdarzeń postanowiliśmy z takiego pojazdu skorzystać i na szczęście udało nam się wrócić bezpiecznie pod bramę otwierającą „Dolinę za Bramą”, której nie odważyliśmy się już po raz drugi przekroczyć w obliczu nagłych i często nieprzewidywalnych zmian w położeniu, sytuacji i przestrzeni.
Na szczęście wszystko wskazywało na to, że zjawiska ustąpiły.
Patrzyliśmy jeszcze przez chwilę na pojazd, który odwiózł nas bezpiecznie w miejsce skąd zaczęliśmy wycieczkę….
Po chwili pojazd zniknął.
Została Gubałówka. Choć po tym, czego doznaliśmy – nic nie jest na pewno…..
Teraz Zdarzenia z wycieczki są już przeszłością.
Inne Zdarzenia dzieją się Teraz….
Pozdrowienia.
Artykuł Wycieczka w Tatry pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Warszawa bez Słońca 2 pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Tak jak w poprzednim wpisie “Warszawa bez Słońca” wybrałem się na zrobienie kilu zdjęć pogrążonego w mroku centrum Warszawy, lecz tym razem obiektów do fotografii szukałem po drugiej stronie “Pałacu Kultury i Nauki”. Tego dnia w prognozie zapowiadali lekkie zamglenie i myślałem, że uda mi się zrobić zdjęcia bogate w charakterystyczne smugi światła.
Po wyjściu z metra “Świętokrzyska” stwierdziłem, że mgły nie ma. Był za to mroźny silny wiatr, który przywiał kapiące zamarzającym deszczem chmury, co powodowało ciągłe moczenie obiektywu i powstawanie refleksów światła z ulicznych latarni. Warunki tak nieprzyjemne, że szybko mnie wywiało z ulicy, ale mimo wszystko zrobiłem kilka zdjęć na dystansie metro “Świętokrzyska” – “Rondo ONZ”.
Zdjęcia poniżej.
Artykuł Warszawa bez Słońca 2 pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Rozrywany balon pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Informacje. Powyższe zdjęcie zostało wykonane z czasem naświetlania 1/5000 sekundy i przesłonie f/8. Mimo tak krótkiego czasu naświetlania woda nie została idealnie zamrożona. Kolejne zdjęcia robiłem już na czasie 1/8000 sekundy lecz takiego momentu na razie nie udało mi się złapać. Dopiero przy 11 próbie – jeden raz w serii około 20 zdjęć – udało mi się uchwycić odpowiedni moment, którym się powyżej podzieliłem.
W pozostałych przypadkach udało mi się złapać samą wodę ciągle jeszcze uformowaną w kształcie zbliżonym do kształtu wiszącego balonu wypełnionego wodą. Zdjęcia poniżej.
Do wykonania zdjęć z tak krótkimi czasami naświetlania należy zadbać o odpowiednią ilość światła. Jednym ze sposobów jest doświetlanie fotografowanego obiektu lampą błyskową z funkcją synchronizacji błysku z krótkim czasem naświetlania. W innym przypadku została by naświetlona tylko niewielka przestrzeń na zdjęciu. Dodatkowo w celu równomiernego oświetlenia fotografowanego przedmiotu dobrze jest użyć kilku lamp błyskowych (ja niestety posiadam tylko jedną). W celu wyrównania oświetlenia użyłem blendy wykonanej z aluminiowej foli spożywczej rozłożonej pod balonem. Lampa błyskowa oświetlała balon od góry, a od dołu światło pochodziło z odbicia, co widać na poniższych zdjęciach.
W pierwszym momencie używałem białego tła lecz się ono nie sprawdziło, ponieważ woda zlewała się z nim.
Sposobem na to byłoby zabarwienie wody jakimś pigmentem.
Ja wybrałem czarne, szklane tło. Wodę do kolorowych prób zabarwiłem gencjaną.
Na barwniki typu gencjana lub nadmanganian potasu należy uważać. Tło płócienne po kontakcie z tymi substancjami zostałoby na pewno zabarwione.
Artykuł Rozrywany balon pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Warszawa – Rozbiórka Sezamu pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Posiłkując się wiedzą z “Wikipedii” przedstawiam na zdjęciach początek końca istnienia Spółdzielczego Domu Handlowego “Sezam” znajdującego się na skrzyżowaniu Marszałkowskiej z Świętokrzyską w Warszawie. Na miejscu obecnie rozbieranego budynku ma powstać 13 piętrowy budynek z czego 3 piętra będą znajdować się pod ziemią. Niestety nowy budynek skutecznie zasłoni słońce, przestrzeń i widoki budynkowi mieszkalnemu znajdującego się na tyłach byłego domu handlowego.
Poniżej jeszcze kilka zdjęć w stronę najwyższych Warszawskich biurowców oraz gruzowiskia
Artykuł Warszawa – Rozbiórka Sezamu pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Artykuł Zapałki pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>Tym razem kilka ujęć makro zapalających się i palących się zapałek z czasem naświetlania w przedziale od 1/320 s do 1/1250 s.
Artykuł Zapałki pochodzi z serwisu obserwatornia.pl.
]]>